Joe Shooman "Bruce Dickinson. Iron Maiden"

14:07

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/181221/bruce-dickinson-iron-maidenTytuł oryginału: Bruce Dickinson. Flashing Metal with Iron Maiden and Flying Solo
Tłumaczenie: Marcin Grzywacz
Ilość stron: 292
Wydawnictwo: Anakonda

Ocena (1-10): 7 - bardzo dobra


Po raz pierwszy od dawna, jeśli nie po raz pierwszy w ogóle, stwierdzić muszę z całkowitym przekonaniem i obiema rękami na sercu, że oto mam przed sobą książkę dopracowaną od A do Z. I co ważne, choć nie oceniam jej maksymalnie wysoko, nie byłabym sobą, gdybym nie doceniła jej dużej wartości i świetnej jakości, jaką sobą prezentuje. Co najbardziej urzekło mnie w biografii Bruce'a Dickinsona? O tym za chwilę...

Dickinsona znają chyba wszyscy fani cięższego grania. Bez niego heavy metal zdecydowanie nie istniałby w takiej formie, w jakiej można obserwować go dzisiaj. Bruce to ikona sama w sobie. Tym bardziej więc zaskakuje fakt, że autor biografii, Joe Shooman, nie poświęca kwestii Iron Maiden specjalnie dużo miejsca. Znacznie szerzej opisał bowiem funkcjonowanie Bruce'a jako członka kapeli Samson, co było pierwszym punktem zwrotnym w karierze muzyka, ale również sporo miejsca poświęcił jego solowej karierze. Mnie to rozwiązanie zdecydowanie przypadło do gustu, gdyż szalenie miło było poznać inną stronę twórczości muzyka, któremu przez pewien czas przypatrywałam się "muzycznie", lecz nigdy nie wyszłam "poza" muzykę Iron Maiden.

Elementem, o którym wspomniałam na samym początku, a który całkowicie podbił moje serce i wywołał szeroki uśmiech na twarzy, są tytuły niektórych rozdziałów. Co powiecie na przykład na rozdział siedemnasty... "w którym przystojny bohater zdaje sobie sprawę, że od pewnego czasu nie jest członkiem zespołu na literę S, i obdarza wszystkich przemyśleniami na ten temat"? Jestem z a c h w y c o n a! Gdzieś już coś podobnego widziałam, to wspaniały pomysł na zatytułowanie rozdziału i wielka szkoda, że nie wszystkie potraktowano w ten sposób. Panie Shooman, wielkie brawa! A to tylko jedna z wielu zalet tej książki, w której docenić należy także przystępny, nie skomplikowany język (wielki plus w przypadku biografii!), a przede wszystkim fakt, że jej autor czytelnika nie zanudza, co zwykle jest największym zarzutem, jaki wysuwam w kierunku autorów książek tego typu. Powiem więcej! Nawet ci, którzy do biografii muzycznych podchodzą ostrożnie i lekko niechętnie, nie powinni być rozczarowani. Swój egzemplarz posyłam dalej, do jednego z największych fanów heavy metalu, jakich kiedykolwiek poznałam, a wam polecam, byście rozejrzeli się za książką Shoomana, bo naprawdę warto. 



Możesz przeczytać również

1 komentarze

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.